Powrót




na Pegazie naga postać
piękna żywa
pędzi w burzy życia szum
nic pioruny
deszczu szpady
starych drzew i sępów tłum

z marzeń nocy obudzona
przez tysiące lat wezwana
w serca zrywie rozpalona
leci za miłości śladem
w grzywę konia wplata dłonie
wianek róż owija skronie

w tej podróży zniknie zaraz
zamotana opuszczona
od tęsknoty zakręcona
patrzę tylko ślad już został
błysk zgubiony w czarnych murach
znika sen w porannych chmurach